Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Czw 14:16, 15 Lut 2018    Temat postu: spodnie

-Matko Boska, przeciez to nieruchomy cel... - odezwal sie z niedowierzaniem lewy celowniczy, ale umilkl natychmiast, gdy go obsmaat spiorunowal wzrokiem.

Marynarze, gdy zdawalo im sie, ze Johann ich nie slyszy, narzekali miedzy soba dosc swobodnie, najwiecej oczywiscie na wyzsze dowodztwo. Admiral Scheer zaraz po nominacji wymyslil nowa metode na podniesienie sprawnosci eskadr liniowych. Kazal mianowicie sciagnac z pokladow mniejszych okretow najbardziej doswiadczonych artylerzystow i oficerow. Szczegolnie dotknelo to okrety eskadry Bodickera, bo spora czesc sztabu marynarki wojennej uwazala, ze malym krazownikom przeznaczonym do zwiadu jakos specjalnie nie zaszkodzi brak sprawnosci w prowadzeniu ognia. Obsmaat nie byl sprawiedliwy, nowemu dalmierzyscie nalezaly sie raczej gratulacje. W koncu pomylil sie tylko o piec kabli.

Trafili w koncu, przy czwartej salwie, caly czas idac mala predkoscia i prostym kursem. Nastroj w obsadzie zrobil sie minorowy, poczatkowe kpiny i zarty szybko ucichly i wokol Dory roznosil sie jedynie loskot kolejnych wystrzalow i monotonne, przesycone pretensja do calego swiata komendy wypowiadane przez Schenkera. Nie przejawial ani sladu zwyczajowej energii, ale Johann nie umial ocenic, czy otepil go alkohol, czy tez pognebila nieudolnosc dalmierzysty. Oklapl tak bardzo, ze nie trudzil sie nawet spogladaniem przez lunete i korygowaniem nastaw, chociaz na pewno bylby w stanie to robic. Po prostu stal sobie w niedbalej pozycji i niczym automaton z jarmarku wyrzucal z siebie kolejne rozkazy.

Mieli wlasnie oddac dwunasta salwe, gdy cos poszlo nie tak. Johann nie widzial dokladnie, bo nie nawykl jeszcze do prawdziwego strzelania i halas troche go ogluszyl, a w dodatku probowal jednoczesnie ogarnac prace obsady i dojrzec, gdzie spadaja pociski. Pozostale wieze wypalily, ale Dora tym razem milczala. Amunicyjni zakleli, jeden z nich naprawde wymyslnie, prawy celowniczy skulony na zelaznym siedzisku wielkosci malej patelni gwaltownie zamachal rekami.

-Nie idzie!

Schenker z miejsca byl przy nim, blyskawicznie przebudzony ze stuporu. Johann skorzystal z okazji i tez podszedl jak najblizej, nie baczac na kose spojrzenia marynarzy z obsady. Obsmaat juz sprawdzal wszystko, dokladnie tak, jak Johann by sie po nim spodziewal. Odepchnal celowniczego i szural dlonmi gleboko po mechanizmach wiezy, najwyrazniej przekonany, ze on i tylko on jest w stanie rozwiazac problem. Ale czas plynal, a Schenker nic nie znajdowal, zadnej nieszczelnosci czy mechanicznej usterki, ktora mogla zablokowac wystrzal. Nie zlorzeczyl, milczal, ale cisza az wibrowala od tlumionej agresji. "Wiesbaden" znow dal ognia ze wszystkich wiez poza Dora, wiedzieli, ze lada moment przysla tu kogos z pomostu z zadaniem raportu.

-Przygotowac sie do awaryjnego rozladowania? - zapytal najstarszy stopniem amunicyjny.

Nie kryl przygnebienia, a i Johann poczul sie niewyraznie, bo z niewypalami nie bylo zartow. Ale Schenker, pochloniety swoim oblednym poszukiwaniem, najwyrazniej nie uslyszal pytania.

-Herr Obsmaat?

Powered by phpBB © 2001 phpBB Group